Przyjęcie zaproszenia do inicjatywy pod hasłem #lubięsiebie nie było trudne. Bo lubię siebie i wiem to na bank. Ta relacja miała swoje górki i dołki. Czasem się na siebie złoszczę, czasem bywa mi przykro, że nie radzę sobie tak jak bym sobie to wymarzyła. Czasem się na siebie irytuję – że taka niecierpliwa, narwana, z emocjami na wierzchu. Jednak zawsze do siebie wracam, bo przez lata – w trudzie, znoju i nie bez upadków – uczyłam się stać po swojej stronie. I chyba w końcu się nauczyłam. Bo w siebie wierzę – w swoją wolę walki, nieustępliwość, w swoją wewnętrzną magię, w swoją moc, która kipi, skrzy się i lubi ruch. Bo lubić to nie znaczy nie mieć zastrzeżeń, przymykać oko, kalkulować, trwać jak skała. Lubić to znaczy chcieć wracać kiedy się oddalisz, wierzyć w przepływ ciepła i wybaczać. Dziękuję za zaproszenie do tej inicjatywy @dr_franciszek_strzalkowski @klinika_strzalkowski zdjęcia: @dudekveldudek kostiumy: @dorotawilliams włosy: @grzegorzduzy makeup: @iwona.mularczykmakeup produkcja: @joannasokolowskapronobis partnerzy akcji: @fillmed_poland @osloskinlab_polska
Przyjęcie zaproszenia do inicjatywy pod hasłem #lubięsiebie nie było trudne. Bo lubię siebie i wiem to na bank. Ta relacja miała swoje górki i dołki. Czasem się na siebie złoszczę, czasem bywa mi przykro, że nie radzę sobie tak jak bym sobie to wymarzyła. Czasem się na siebie irytuję – że taka niecierpliwa, narwana, z emocjami na wierzchu. Jednak zawsze do siebie wracam, bo przez lata – w trudzie, znoju i nie bez upadków – uczyłam się stać po swojej stronie. I chyba w końcu się nauczyłam. Bo w siebie wierzę – w swoją wolę walki, nieustępliwość, w swoją wewnętrzną magię, w swoją moc, która kipi, skrzy się i lubi ruch. Bo lubić to nie znaczy nie mieć zastrzeżeń, przymykać oko, kalkulować, trwać jak skała. Lubić to znaczy chcieć wracać kiedy się oddalisz, wierzyć w przepływ ciepła i wybaczać. Dziękuję za zaproszenie do tej inicjatywy @dr_franciszek_strzalkowski @klinika_strzalkowski zdjęcia: @dudekveldudek kostiumy: @dorotawilliams włosy: @grzegorzduzy makeup: @iwona.mularczykmakeup produkcja: @joannasokolowskapronobis partnerzy akcji: @fillmed_poland @osloskinlab_polska
Flower erotica . 📸 @valklove
Flower erotica . 📸 @valklove
Flower erotica . 📸 @valklove
To ja, dziś, w drodze do pracy. Mająca nadzieję tylko i wyłącznie na to, że z godnością przeżyję ten dzień. Wrzesień 2023 kończy u mnie z orderem najhardkorowszego miesiąca od bardzo, BARDZO dawna. A ja kończę z orderem przyznanym przez honorową kapitułę złożoną z @olahamkalo . Za dowiezienie. Za to, że żyję i umiem się jeszcze uśmiechać czasem. Nie pytajcie co się działo. Zacytuję Wam tylko coś co mnie rozbawiło wczoraj wieczorem na stories u koleżanki @wiktoria.wolanska DON’T FOLLOW ME. I’M LOST TOO.
To moja wersja unofficial po konferencji prasowej akcji #lubięsiebie Już wiem czemu zaproszono mnie do bycia jedną z jej ambasadorek. BO TOTALNIE WIDAĆ PO MNIE 😉🤠 . . . Organizatorzy akcji: @klinika_strzalkowski @joannasokolowskapronobis Total look @deniclermilano torebka @balagan_studio
To moja wersja unofficial po konferencji prasowej akcji #lubięsiebie Już wiem czemu zaproszono mnie do bycia jedną z jej ambasadorek. BO TOTALNIE WIDAĆ PO MNIE 😉🤠 . . . Organizatorzy akcji: @klinika_strzalkowski @joannasokolowskapronobis Total look @deniclermilano torebka @balagan_studio
To moja wersja unofficial po konferencji prasowej akcji #lubięsiebie Już wiem czemu zaproszono mnie do bycia jedną z jej ambasadorek. BO TOTALNIE WIDAĆ PO MNIE 😉🤠 . . . Organizatorzy akcji: @klinika_strzalkowski @joannasokolowskapronobis Total look @deniclermilano torebka @balagan_studio
To moja wersja unofficial po konferencji prasowej akcji #lubięsiebie Już wiem czemu zaproszono mnie do bycia jedną z jej ambasadorek. BO TOTALNIE WIDAĆ PO MNIE 😉🤠 . . . Organizatorzy akcji: @klinika_strzalkowski @joannasokolowskapronobis Total look @deniclermilano torebka @balagan_studio
To moja wersja unofficial po konferencji prasowej akcji #lubięsiebie Już wiem czemu zaproszono mnie do bycia jedną z jej ambasadorek. BO TOTALNIE WIDAĆ PO MNIE 😉🤠 . . . Organizatorzy akcji: @klinika_strzalkowski @joannasokolowskapronobis Total look @deniclermilano torebka @balagan_studio
W minionym tygodniu brałam udział w wydarzeniu podczas którego z grupą dziewczyn miałyśmy okazję nurkować z butlą. Tak się złożyło, że na miejsce zawiózł mnie mój serdeczny kumpel Mateusz, który jest między innymi fotografem i nurkiem. Całkiem magicznie się złożyło, bo Mat przed wejściem do wody pstryknął mi kilka zdjęć i jak zwykle uchwycił esencję tej chwili, czyli zapał, otwartość i ekscytację, które towarzyszyły mi przed tym zupełnie nowym dla mnie doświadczeniem. Ale życie (jak pewnie wiecie) lubi zaskakiwać. Po zejściu kilka metrów pod wodę, zamiast spotkać się z entuzjazmem, który, jak mi się – o beztroska naiwności! – wydawało, będzie mi w tym towarzyszył, spotkałam się z… nagłym gradobiciem myśli i osłupiającym egzystencjalnym lękiem. To co się stało te 10 metrów pod wodą miałam na szczęście okazję przegadać w drodze powrotnej z Matem, dla którego – jak sam mówi – bycie pod wodą smakuje lepiej niż bycie na lądzie. Ale zrozumiał i potrafił podzielić ze mną to obezwładniające zdziwienie. I mimo, że doświadczyłam tam czegoś naprawdę trudnego, to cieszę się, że spróbowałam. I mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znów stanąć oko w oko z tym lękiem. Bo teraz już wiem, że czeka tam na mnie właśnie on. A przecież w uważnym przekraczaniu lęku jest ogromny terapeutyczny potencjał. Trochę szkoda byłoby go zmarnować. Dzięki @lorealparis że daliście mi okazję to przeżyć! Dzięki @cpt.mat że byłeś tam ze mną i, że byłeś przy tym naprawdę obecny.
W minionym tygodniu brałam udział w wydarzeniu podczas którego z grupą dziewczyn miałyśmy okazję nurkować z butlą. Tak się złożyło, że na miejsce zawiózł mnie mój serdeczny kumpel Mateusz, który jest między innymi fotografem i nurkiem. Całkiem magicznie się złożyło, bo Mat przed wejściem do wody pstryknął mi kilka zdjęć i jak zwykle uchwycił esencję tej chwili, czyli zapał, otwartość i ekscytację, które towarzyszyły mi przed tym zupełnie nowym dla mnie doświadczeniem. Ale życie (jak pewnie wiecie) lubi zaskakiwać. Po zejściu kilka metrów pod wodę, zamiast spotkać się z entuzjazmem, który, jak mi się – o beztroska naiwności! – wydawało, będzie mi w tym towarzyszył, spotkałam się z… nagłym gradobiciem myśli i osłupiającym egzystencjalnym lękiem. To co się stało te 10 metrów pod wodą miałam na szczęście okazję przegadać w drodze powrotnej z Matem, dla którego – jak sam mówi – bycie pod wodą smakuje lepiej niż bycie na lądzie. Ale zrozumiał i potrafił podzielić ze mną to obezwładniające zdziwienie. I mimo, że doświadczyłam tam czegoś naprawdę trudnego, to cieszę się, że spróbowałam. I mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znów stanąć oko w oko z tym lękiem. Bo teraz już wiem, że czeka tam na mnie właśnie on. A przecież w uważnym przekraczaniu lęku jest ogromny terapeutyczny potencjał. Trochę szkoda byłoby go zmarnować. Dzięki @lorealparis że daliście mi okazję to przeżyć! Dzięki @cpt.mat że byłeś tam ze mną i, że byłeś przy tym naprawdę obecny.
W minionym tygodniu brałam udział w wydarzeniu podczas którego z grupą dziewczyn miałyśmy okazję nurkować z butlą. Tak się złożyło, że na miejsce zawiózł mnie mój serdeczny kumpel Mateusz, który jest między innymi fotografem i nurkiem. Całkiem magicznie się złożyło, bo Mat przed wejściem do wody pstryknął mi kilka zdjęć i jak zwykle uchwycił esencję tej chwili, czyli zapał, otwartość i ekscytację, które towarzyszyły mi przed tym zupełnie nowym dla mnie doświadczeniem. Ale życie (jak pewnie wiecie) lubi zaskakiwać. Po zejściu kilka metrów pod wodę, zamiast spotkać się z entuzjazmem, który, jak mi się – o beztroska naiwności! – wydawało, będzie mi w tym towarzyszył, spotkałam się z… nagłym gradobiciem myśli i osłupiającym egzystencjalnym lękiem. To co się stało te 10 metrów pod wodą miałam na szczęście okazję przegadać w drodze powrotnej z Matem, dla którego – jak sam mówi – bycie pod wodą smakuje lepiej niż bycie na lądzie. Ale zrozumiał i potrafił podzielić ze mną to obezwładniające zdziwienie. I mimo, że doświadczyłam tam czegoś naprawdę trudnego, to cieszę się, że spróbowałam. I mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znów stanąć oko w oko z tym lękiem. Bo teraz już wiem, że czeka tam na mnie właśnie on. A przecież w uważnym przekraczaniu lęku jest ogromny terapeutyczny potencjał. Trochę szkoda byłoby go zmarnować. Dzięki @lorealparis że daliście mi okazję to przeżyć! Dzięki @cpt.mat że byłeś tam ze mną i, że byłeś przy tym naprawdę obecny.
W minionym tygodniu brałam udział w wydarzeniu podczas którego z grupą dziewczyn miałyśmy okazję nurkować z butlą. Tak się złożyło, że na miejsce zawiózł mnie mój serdeczny kumpel Mateusz, który jest między innymi fotografem i nurkiem. Całkiem magicznie się złożyło, bo Mat przed wejściem do wody pstryknął mi kilka zdjęć i jak zwykle uchwycił esencję tej chwili, czyli zapał, otwartość i ekscytację, które towarzyszyły mi przed tym zupełnie nowym dla mnie doświadczeniem. Ale życie (jak pewnie wiecie) lubi zaskakiwać. Po zejściu kilka metrów pod wodę, zamiast spotkać się z entuzjazmem, który, jak mi się – o beztroska naiwności! – wydawało, będzie mi w tym towarzyszył, spotkałam się z… nagłym gradobiciem myśli i osłupiającym egzystencjalnym lękiem. To co się stało te 10 metrów pod wodą miałam na szczęście okazję przegadać w drodze powrotnej z Matem, dla którego – jak sam mówi – bycie pod wodą smakuje lepiej niż bycie na lądzie. Ale zrozumiał i potrafił podzielić ze mną to obezwładniające zdziwienie. I mimo, że doświadczyłam tam czegoś naprawdę trudnego, to cieszę się, że spróbowałam. I mam nadzieję, że kiedyś uda mi się znów stanąć oko w oko z tym lękiem. Bo teraz już wiem, że czeka tam na mnie właśnie on. A przecież w uważnym przekraczaniu lęku jest ogromny terapeutyczny potencjał. Trochę szkoda byłoby go zmarnować. Dzięki @lorealparis że daliście mi okazję to przeżyć! Dzięki @cpt.mat że byłeś tam ze mną i, że byłeś przy tym naprawdę obecny.
Postanowienie na październik: zawzięcie pielęgnować beztroskę
Postanowienie na październik: zawzięcie pielęgnować beztroskę
Postanowienie na październik: zawzięcie pielęgnować beztroskę
Postanowienie na październik: zawzięcie pielęgnować beztroskę
Postanowienie na październik: zawzięcie pielęgnować beztroskę
Latam z pracy na chatę, ogarniać remont i tak w kółko. Próbuję nie ugiąć się pod jarzmem stresu początku szkoły i innych takich takich… a dajcie spokój! Jednym słowem, czuję się ostatnimi czasy ekstremalnie NIEKONTENTOGENNA 🤣 W związku z tym zarządzam przegląd niepublikowanych fotek z ostatnich sesyjek które udało mi się zaliczyć jeszcze w czasach mniej spiętej obręczy barkowej 😉 Na początek 📸 @piotr__czyz
Latam z pracy na chatę, ogarniać remont i tak w kółko. Próbuję nie ugiąć się pod jarzmem stresu początku szkoły i innych takich takich… a dajcie spokój! Jednym słowem, czuję się ostatnimi czasy ekstremalnie NIEKONTENTOGENNA 🤣 W związku z tym zarządzam przegląd niepublikowanych fotek z ostatnich sesyjek które udało mi się zaliczyć jeszcze w czasach mniej spiętej obręczy barkowej 😉 Na początek 📸 @piotr__czyz
🍂👹🍂
Usłyszałam ostatnio w podkaście @matka_matce , rzecz, która nagle, bardzo jasno, zadzwoniła mi w głowie i w sercu. @anastazja.bernad powiedziała w nim o tym, że rodzicielstwo to droga duchowa. Tak! To jest to! – Pomyślałam. Tak ciężko było mi znaleźć odpowiedzi na pytania „czemu bycie rodzicem jest takie trudne” i „jak to jest, że potrzeba bycia mamą była we mnie tak potężna”. To krótkie zdanie poniekąd mi je dało. Rzeczywiście – to bardzo proste i dosyć skomplikowane jednocześnie. Rodzicielstwo JEST drogą duchową. PRAWDZIWĄ, czystą drogą duchową. No i poszła za tym lawina moich luźnych myśli w tym temacie, które zaskakująco zaczęły umacniać mnie na mojej osobistej ścieżce. Wyrzeczenia, którym na tej drodze muszę się poddać nie są powodowane strachem przed karą. Są powodowane świadomością tego, że każde moje postępowanie ma swoje odbicie w otaczającej mnie rzeczywistości. Idea grzechu jest super uproszczoną wersją właśnie tej myśli. „Grzech” to niby takie coś, że jak go popełnisz, to spotka Cię kiedyś za to kara. No ja w to nie wierzę zupełnie. Poza tym – nie wydaje mi się, żeby skala tego co jest grzechem, a co nie, mogła być taka sama dla wszystkich ludzi na świecie. To by było o wiele za proste. Wiem za to, że wszystko co robię wobec moich dzieci, znajduje odbicie w ich głowie, życiu, zachowaniu. I tu nie ma prostego podziału na dobre i złe – to jest w tym wszystkim najtrudniejsze. To ja muszę sama ocenić jaką drogą idę. Nikt nie ma formatki, którą mogłabym do swojego codziennego, w miarę spokojnego, w miarę normalnego, ludzkiego życia przyłożyć i powiedzieć „tak, Oleńka, dobrze robisz” albo „hej, hej, hola, zejdź z tej drogi”. Bo prawdopodobnie znakomita większość z nas wie, że podążanie tą wyjątkową duchową ścieżką nazbyt często jest niczym błądzenie we mgle. Z tą całą myślą o grzechu to tylko jeden malutki aspekt tej przekminy o rodzicielstwie jako drodze duchowej. Mogłabym o tym pisać jeszcze długo, długo. Ale chyba mi się kończą znaki. Piszcie tam na dole co o tym myślicie. Może za jakiś czas przyjdzie czas na kolejne rozdziały 😉