Sprawdziłam. Dokładnie 4 lata temu @radekswiatkowski napisał do mnie pierwszy raz i od tamtego czasu regularnie i uparcie namawiał mnie na sesję. No ale panie kochany, ja tu wir życia a my będziemy takie sesje „po nic” robić? W żadnym wypadku! A komu to potrzebne? A dlaczego? 🤭 Jednak po latach zaimponowała mi trochę jego nieustępliwość i w zeszłym tygodniu spotkaliśmy się na kilka chwil. No i przyznam, że nie żałuję 🙂 Pa na tę akrobatkę! More soon
Sprawdziłam. Dokładnie 4 lata temu @radekswiatkowski napisał do mnie pierwszy raz i od tamtego czasu regularnie i uparcie namawiał mnie na sesję. No ale panie kochany, ja tu wir życia a my będziemy takie sesje „po nic” robić? W żadnym wypadku! A komu to potrzebne? A dlaczego? 🤭 Jednak po latach zaimponowała mi trochę jego nieustępliwość i w zeszłym tygodniu spotkaliśmy się na kilka chwil. No i przyznam, że nie żałuję 🙂 Pa na tę akrobatkę! More soon
Sprawdziłam. Dokładnie 4 lata temu @radekswiatkowski napisał do mnie pierwszy raz i od tamtego czasu regularnie i uparcie namawiał mnie na sesję. No ale panie kochany, ja tu wir życia a my będziemy takie sesje „po nic” robić? W żadnym wypadku! A komu to potrzebne? A dlaczego? 🤭 Jednak po latach zaimponowała mi trochę jego nieustępliwość i w zeszłym tygodniu spotkaliśmy się na kilka chwil. No i przyznam, że nie żałuję 🙂 Pa na tę akrobatkę! More soon
Pani domu
Dostałam kiedyś od kolegi, w wyniku zabawnego zbiegu okoliczności towarzyskich, pseudonim Dobra Żona. Tak też chciałabym nazwać ten mały wernisaż, oczywiście tylko ze względu na odniesienie ozdób we włosach do mody ślubnej. 📸@valklove unpublished z sesji dla @ladnebebe
Dostałam kiedyś od kolegi, w wyniku zabawnego zbiegu okoliczności towarzyskich, pseudonim Dobra Żona. Tak też chciałabym nazwać ten mały wernisaż, oczywiście tylko ze względu na odniesienie ozdób we włosach do mody ślubnej. 📸@valklove unpublished z sesji dla @ladnebebe
Dostałam kiedyś od kolegi, w wyniku zabawnego zbiegu okoliczności towarzyskich, pseudonim Dobra Żona. Tak też chciałabym nazwać ten mały wernisaż, oczywiście tylko ze względu na odniesienie ozdób we włosach do mody ślubnej. 📸@valklove unpublished z sesji dla @ladnebebe
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Ostatnio moje życie nabrało trochę innego rytmu. Trochę ucichłam, mam dużo czasu na spokojny dryf w codzienności. Początek roku funduje mi sprawdzian z radzenia sobie z niezrealizowanymi planami i sypiącymi się perspektywami. Początek roku uczy mnie Zen. Dużo sprzątam, krzątam się po domu, dbam o siebie – mam czas na wizyty u kosmetolog, pazury, eksperymentalne metody pracy z ciałem i rozwijanie nowej zajawki. Mam czas żeby uważnie i ze spokojem patrzeć na moje dzieci i na mojego mężczyznę. Mam czas ostatnio. I wiem, że to luksus, chociaż ten luksus czasem pachnie lękiem. I na ten lęk też patrzę, dzięki temu nie udaje mu się zamienić w panikę. To śmieszne, bo pod sam koniec tamtego – intensywnego dosyć – roku przeczytałam książkę „Mój rok relaksu i odpoczynku” i pamiętam moment w którym pomyślałam sobie „cała ta koncepcja jest w sumie suuuuper kusząca”. „Uważaj o czym marzysz” myślę sobie teraz i pozdrawiam Was z moich przydługich warsztatów mindfulnessu 😉
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło
Zachód niezachodzącego słońca daje niemożliwe światło